wildmind medytacja buddyjska
Praktyka Uważności Oddychania

Sklep online

online store

Co ja tutaj robię?

W tym miejscu zróbmy sobie małą przerwę i spójrzmy, jak sobie radzimy. Nauka medytacji nie jest rzeczą łatwą – moim zdaniem jest to wręcz jedno z największych wyzwań, jakie człowiek może podjąć w swoim życiu. Ucząc się medytacji, uczymy się widzieć samych siebie – bez żadnych upiększeń, takimi, jacy naprawdę jesteśmy. W związku z tym musimy też wziąć odpowiedzialność za siebie i przestać zwalać winę za nasze niepowodzenia na innych („to przez ciebie mam taki zły humor!”).

Ucząc się czegokolwiek doświadczymy i powodzeń, i klęsk. Jeśli uczyłe(a)ś się jeździć na nartach, rolkach czy łyżwach w dorosłym wieku, to pewnie zdarzyło ci się pomyśleć „nigdy się tego nie nauczę” i żałować, że się w ogóle za to wziąłeś czy wzięłaś. Z medytacją też ci się to może przydarzyć, dlatego chciałbym cię teraz podnieść na duchu: nie jesteś pierwszą osobą, która się zabrała do nauki medytacji, udało się wielu przed tobą, dlaczego właśnie tobie miałoby się nie udać?

Ludziom, którzy zaczęli się uczyć medytacji, często wydaje się, że pojawiają się w ich życiu problemy, których wcześniej nie mieli. Wcześniej denerwował cię jakiś kolega w pracy. A teraz stwierdzasz, że ponosisz odpowiedzialność za stan własnego umysłu i że twoje zdenerwowanie to wytwór właśnie tego umysłu. Oczywiście medytacja nie stworzyła tego problemu, ona tylko ci go uświadomiła. Na początku może cię to szokować. Może chcesz nawet uciec w nieświadomość, ale to nie takie łatwe. Jeśli raz stwierdziliśmy, że jesteśmy odpowiedzialni za własne życie i reakcje emocjonalne, niełatwo o tym zapomnieć. Odchylasz rąbka zasłony, a za nią siedzi przygarbiony staruszek i pociąga za sznurki. Już nigdy nikt ci nie wmówi, że to potężny czarnoksiężnik z Krainy Oz.

Podobnie mogą się pojawić reakcje emocjonalne, których wcześniej w sobie nie dostrzegaliśmy. Medytacja to przystawione do twarzy lustro, a nie schlebiający gustom malarz portretów. Nie medytując bardzo łatwo byłoby nam sobie wmówić, że jesteśmy lepsi, cierpliwsi czy bardziej kochający niż jesteśmy w rzeczywistości. Medytacja ściera kurz z lustra i pokazuje nam samych sobie w całej okazałości. To też nas może przerazić.

Cynthia pracująca jako psychiatra dziecięcy zauważyła: „Medytowałam dziś w biurze i dzięki temu udało mi się trochę przyhamować. Ale zauważyłam też, że byłam w naprawdę złym humorze, kiedy po pracy rozmawiałam z domownikami. To okropne, muszę się stać łagodniejsza.” Takie sytuacje często się zdarzają, bo zwalniając tempo życia zyskujemy czas, by przejrzeć się w lustrze.

Inna początkująca w medytacji osoba też zwróciła na to uwagę: „Może to przypadek, ale czułem, jak zaczęły wzbierać we mnie negatywne emocje. Nie wiem, czy medytując otworzyłem tamę dla jakichś stłumionych uczuć, czy co?”. To też jest przejściowa faza. Rzeczywiście, zobaczysz się samemu wyraźniej, ale z drugiej strony zaczniesz robić postępy. Można powiedzieć, że lustro staje się czterowymiarowe, nie tylko widzisz dokładnie, kim jesteś, ale też kim byłeś/byłaś i kim się staniesz. Świadomość zachodzących w nas zmian oraz własnego potencjału jest najlepszym znanym mi lekarstwem na brak wiary w siebie.

Na początku musimy jednak zaufać temu procesowi. Ścieżka, którą kroczysz, może ci się wydawać niewygodna i wyboista, niemal nie do przejścia, ale z czasem okrzepniesz, twoja wytrzymałość i cierpliwość poprawią się, nauczysz się wybaczać sobie. Zaczniesz zbierać owoce swych działań.